Strona www stworzona w kreatorze WebWave.
Jestem genetyczną nauczycielką. Lubię tak o sobie mówić. Moi rodzice pracowali w szkole i właściwie jestem dzieckiem, które wychowało się „pod biurkiem”. Temat szkoły, edukacji był mi bliski od zawsze. Pamiętam pełne pasji i zapału rozmowy moich rodziców. Pamiętam jak moja mama, która pracowała w szkole specjalnej, całymi popołudniami opracowywała układy choreograficzne dla swoich uczniów, bo prowadziła w szkole zespół wokalno-taneczny. Pamiętam ogromne zaangażowanie mojego taty w rozwój szkoły, w której był dyrektorem
i to, że jak trzeba było wsiadał w samochód, stara Skodę 100 i pędził wieczorem do szkoły, bo coś się tam wydarzyło, bo uważał, że powinien czegoś przypilnować.
Czy w takiej atmosferze wychowywane dziecko mogło wybrać inny zawód? Mogło, a nawet bardzo chciało. Przez wiele lat wciąż powtarzałam, że ja nie będę nauczycielką, że szkoły mi już wystarczy… Ale genów nie oszukasz… Jak dziś pamiętam dzień, w którym trafiłam w gazecie na ogłoszenie o rekrutacji na studia i… już wtedy całą sobą poczułam, że CHCĘ BYĆ NAUCZYCIELKĄ JĘZYKA POLSKIEGO.
W ciągu jednego dnia skompletowałam dokumenty, zrobiłam potrzebne badania i zawiozłam dokumenty. Potem był egzamin… i tak stałam się studentką filologii polskiej.
Po 5 latach, tysiącach przeczytanych książek, tysiącach zapisanych zeszytów, po trudach nauki języka starocerkiewnosłowiańskiego, gramatyki historycznej i obronie pracy magisterskiej, stałam się PANIĄ OD POLSKIEGO.
Pierwsze dni mojej pracy to przede wszystkim euforia, poczucie,
że mam MOC, że wiele mogę, że przecież 5 lat studiów to nie byle co…
i wtedy…. małymi kroczkami zaczęła do mnie przychodzić Pani Refleksja i Pan Rozczarowanie… Okazało się, że studia to za mało. Czułam, że zaczynam się dusić, że ja chcę czegoś więcej, że nie tak ma wyglądać moja praca, że chcę się rozwijać, że potrzebuję innej wiedzy niż tej ze studiów, że sama intuicja to za mało, żeby być dobrym nauczycielem.
Dziś o sobie mówię, że byłam nauczycielem „grzebiącym”… grzebiącym w poszukiwaniu wiedzy, ale też „grzebiącym” w sobie. I to się opłacało, choć nie zawsze było miło zderzyć się z własną niedoskonałością. Szkoliłam się, szukałam własnej nauczycielskiej drogi, swojego stylu pracy i coraz częściej czułam, że uduszę się w tym miejscu, że czuję się jak w pudełku , z którego nie ma możliwości wyjścia… 16 lat… coraz bardziej czułam, że chcę więcej, więcej i więcej. Wtedy na mojej drodze pojawiła się Szkoła Liderów Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Roczny program, ukształtował mnie na nowo, dał siłę do zmiany. Podjęłam decyzję, że chcę odejść ze szkoły i chcę prowadzić szkołę, która przede wszystkim będzie opierałam się na relacji. Tak też się stało… Dziś prowadzę i szkołę i przedszkole montessoriańskie, oraz warsztat terapii zajęciowej.
Po drodze ukończyłam szkołę coachingu, studium coachingu grupowego i zespołowego, wyjechałam na wizytę studyjną do USA, szkolenie dla edukatorów w Izraelu i... postanowiłam wykorzystać moje ponad dwudziestoletnie doświadczenie wspierając nauczycieli i rodziców.